II Szczep ZHP

PIŁA

Forum II Szczep ZHP Strona Główna -> II SZCZEP WCZORAJ I DZIŚ -> Historia II Szczepu
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Historia II Szczepu
PostWysłany: Pon 16:18, 26 Maj 2008
Lechu
Administrator

 
Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





II Szczep ZHP w Pile bardzo długo funkcjonował przy Szkole Podstawowej nr 2 im. Olimpijczyków Polskich (dawniej im. Marcina Kasprzaka) przy ul. Roosevelta 12. Pierwsze wzmianki o drużynach przy tej szkole odnaleźć można w dokumentach z 1945 roku, gdzie według spisu Komendy Hufca powstała 3 Drużyna Harcerzy im księcia Józefa Poniatowskiego Drużynowym tej drużyny był dh Bolesław Mleczko, przybocznym natomiast – dh Czesław Karwacki. Zaznaczyć należy, iż wtedy SP nr 2 siedzibę swoją miała w budynku przy ul. Bydgoskiej, dzisiejszej Bibliotece Pedagogicznej. Szkołę przeniesiono do nowego budynku ok. 1980 roku.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Na zdjęciach budynki starej i nowej SP nr 2 oraz widokówka z okazji 50-lecia szkoły
Z tamtych czasów nie pozostało zbyt wiele informacji ściśle związanych z Naszym szczepem. W latach 1950-56 ZHP oficjalnie został wcielony w struktury Związku Młodziezy Polskiej jako Organizacja Harcerska (OH ZMP). W tym okresie panował tzw. przymus harcerski, tzn. każda klasa była była drużyną, a każdy uczeń obowiązkowo brał udział w dodatkowych zajęciach - zbiórkach. Do tego w każdej szkole był zatrudniony jaden instruktor - tzw. przewodnik. w przypadku SP nr 2 była to pani Jankowska. Trudno mi powiedzieć, kiedy faktycznie powstał II Szczep. Nie dotarłem do żadnych dokumentów hufcowych tego precyzujących. Wiem na pewno, że w 1990 roku komendantką szczepu była dh. Ciechanowska - nauczycielka języka rosyjskiego, a działały następujące drużyny:

29 DH "Szare Cienie" - drużynowy pwd Marek Tyczkowski, (zrzeszająca dzieci z rocznika 1980)

drużyna prowadzona przez Melona (rocznik 1979)

drużyna prowadzona przez Ogóra (rocznik 1978-77)

Harcówka znajdowała się w SP nr 2 w piwnicy (pomieszczenie obok szatni)
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcie dziewczyn z 29 DH wraz z wychowawcą na boisku szkolnym, książeczka harcerska z 1992 r.


Ostatnio zmieniony przez Lechu dnia Pon 1:05, 20 Paź 2008, w całości zmieniany 12 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:41, 12 Lip 2008
Lechu
Administrator

 
Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





Nie mogłem się oprzec przed umieszczeniem tutaj opowiesci mojego kumpla Adama Ławickiego vel Ławki, Ślepego, którą uraczył nas na ostatnim spotkaniu. Opowieśc dotyczy rzeczywistej historii z lat 90-tych, kiedy to chłopaki zdawali na "trzy pióra":

"Pozwólcie, że rozsnuję króciutką gawędę o pewnej przygodzie. Działo się to nie w Strącznie, ale w Próchnówku roku pańskiego pamiętnego...
Otóż jak na intelektualistów przystało nie poleźliśmy w las jako te sieroty, o nie. Zabezpieczyliśmy sobie tzw. bazę w postaci koców, kart do gry, a także odwodów w postaci niejakiego Waldiego, obecnie małżonka niejakiej Ździchy, co parę osób ją zna tutaj. Nocleg zaplanowaliśmy na pobliskiej ambonie myśliwskiej. Wojtas musiał popołudniu udać się do wsi, aby podjąć z umiejscowionego tam przystanku PKS wspomniane odwody. Ja zostałem na ambonie i pilnowałem "bazy". Wtem niebo zaciągnęło się, wszelkie stworzenie rozpierzchło się po norach i dziuplach. Zerwał się straszliwy wicher. Zaczął siec ulewny deszcz. Ambona chwiała się i trzeszczała niemiłosiernie, w związku z tym bohatersko zszedłem z niej, aby rozeznać sytuację w polu. Była przerażająca: pale od ambony wyżłobiły już wokół siebie leje, jak po wybuchu granatu. Postanowiłem nie wchodzić na ambonę tylko mężnie podpierać mym silnym ramieniem konstrukcję, aby się nie zawaliła. Po pewnym czasie uspokoiło się na tyle, że dostrzegłem nadciągających od północy kamratów taszczących mozolnie skrzynkę chleba...
... wieczór upłynął nam w tkliwej atmosferze biesiady. Koce porozwieszane na oknach chroniły nas od deszczu i drapieżnego ptactwa, gra w karty nie pozwoliła myśleć o czyhających na nas niebezpieczeństwach związanych z pobytem w tym nieprzyjaznym borze. Posilając się chlebem wspominaliśmy dni pełne chwały i naszego bezprzykładnego bohaterstwa. Nie zapomnieliśmy wszelako o tym, by naszym duszom intelektualistów dostarczyć odpowiedniej strawy. W związku z tym postanowiliśmy sprawdzić co kryje snop siana związany automatycznie snopowiązałką, tzw. gil. Rozwinęliśmy go. Okazało się, że w środku nic nie ma poza tym, że emanowała z niego moc cieplna. Tak zaspokojeni moralnie i poznawczo udaliśmy się na spoczynek...
... rano obudził nas potworny warkot. Zdawało się, że to nadlatują myśliwce, że rozpętała się jaka wojna światowa. Ale nie - to były tylko snopowiązałki zawijające pracowicie gile z siana. Teraz musieliśmy się tylko niepostrzeżenie wymknąć z ambony, aby nie dopadł nas rozwścieczony motłoch żądny krwi w zemście za rozpakowanie gila...
... wkraczając triumfalnie do obozowiska byliśmy witani fanfarami, pstrokato wystrojone karły grały na lutniach, piejąc peany na naszą cześć, natomiast szpaler nagich druhen... co???!!!... eee... No, może poprzestańmy na fanfarach i karłach.
czuwaj!"


Ostatnio zmieniony przez Lechu dnia Wto 21:48, 30 Cze 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:45, 24 Lip 2008
gladov

 
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





Pamięć moja sięga roku 1995-tego, kiedy to rozpocząłem (a w zasadzie rozpoczęliśmy – Marycha, Przemo i ja – Gładki) naszą przygodę z harcerstwem. Nieśmiało poszliśmy wtedy na zbiórkę, która odbywała się w sali plastyki w SP2 na pierwszym piętrze. Już nie pamiętam skąd mieliśmy info o zbiórce, ale pewnikie zrobiliśmy jakiś wywiad Wink Komendantem II szczepu była wówczas pani od rosyjskiego – hm. Urszula Ciechanowska. Poszliśmy wtedy na zbiórkę i jak pamiętam odbywały się wówczas dwie zbiórki równolegle – jedna prowadzona przez dh Hipolita, a druga przez Sakusa. Chcialiśmy się zapisać do Sakusa, ale go nie było, wiec zapytaliśmy się Hipolita (głupkowato tytułując go per „Pan”) czy możemy się zapisać do harcerstwa. Kompletnie nie mając pojęcia o harcerstwie zapytałem czy to jest płatne, bo już wtedy wiedziałem, że w życiu za darmo to można tylko w mordę dostać. Zdziwiło mnie, że nic się za to nie płaci. Jak się później miało okazać – nie tylko się nie płaci, ale i się otrzymuje... Dostaje się coś, czego nie da się za żadne pieniądze kupić. Niezapomniane piękne chwile, prawdziwe przyjaźnie, wiedzę przydatną w życiu codziennym, zaradność, wychowanie (zastanówcie się ilu z was włóczyło by się bez celu po podwórkach), fantastyczne wyjazdy na łono natury czy postawę obywatelską... Tak też na pierwszej zbiórce dowiedzieliśmy się, że za tydzień jest rajd, na który możemy pojechać. Tylko jak tu przekonać rodziców?

Tak to się wtedy zaczęło. W II szczepie istniała wtedy 29 DH „Szare Cienie” prowadzona przez druha Hipolita, w której były same dziewczyny (w większości z klasy 5B) no i nasz trójka. Do tego była jeszcze drużyna Sakusa, z której przez mgłę pamiętam Anię Ferkaluk i Kaśkę Radeberg. Z tego co pamiętam to później drużyna ta się rozpadła i dziewczyny przeszły chyba do VI szczepu. Istniała jeszcze 9 Środowiskowa Drużyna Harcerska przy hufcu, która zrzeszała harcerzy starszych, którzy wzrastali w 29 DH i sprzyjali z II Szczepem. Poniżej postaram się przybliżyć pewne fakty w porządku chronologicznym.

1995 marzec – rajd Tuptuś (Piła/Szydłowo). Rajd organizowany przez 9ŚDH. Trasa wiodła z końcówki autobusu linii 5 na Górnym do szkoły w Szydłowie. Nieśliśmy wtedy Marzannę, której wykonanie było zadaniem przedrajdowym. Drugiego dnia, tj. w sobotę jechaliśmy pociągiem do Piły, gdzie na wyspie odbyło się topienie Marzanny, a później normalna trasa przez Kuźnik, Starą Łubiankę, Zawadę – aż do Szydłowa. Do końca ona normalna nie była... A dlaczego? Na trasie rozpętał się deszcz z gradem, skutkiem czego większość drużyn zeszła z trasy i wróciła różnymi środkami lokomocji do Szydłowa. Pamiętam, że zajęliśmy wtedy 2 miejsce na rajdzie.

1995 maj – biwak w Strącznie. W biwaku uczestniczyły 29DH i 9ŚDH. Wartym wspomnienia jest bieg, po którym złożyliśmy przysięgę harcerską. Chłopacy z 9ŚDH mieli wtedy próbę harcerza starszego i zrobili świetną ziemiankę, w tylko sobie znanym miejscu. No może nie do końca... Pamiętam, że biwak był całkowicie za free, w ramach tego, że mieliśmy posprzątać jakieśtam pomieszczenia gospodarcze.

1995 lato – HAL w Strącznie (odbywało się też w Próchnówku, ale w Strącznie obóz był całkowicie obstawiany przez instruktorów II Szczepu). Prze-świetny obóz z wieloma podobozami na terenie całej stanicy. Był obóz wodniaków z Chodzieży, MOPS-y i obóz dzieciaków z Niemiec. Zdawanie na I pióro, wykradanie flagi sąsieniemu obozowi z Opoczna, obieranie ziemniaków przez obozowiczów – to tylko niektóre z moich wspomnień. Albo katamaran, który niosło pół obozu, żeby go zwodować na jeziorze. Była też jednodniowa wycieczka do Stargardu Szczecińskiego. No i słynna „babcia Lodzia”.

1995 jesień – biwak w zabitym dechami Próchnówku. To moje wrażenie z pierwszego wyjazdu do Próchnówka. Autobusem jechaliśmy wtedy do Mirosławca lub Wałcza, a później do Jamienka. A stamtąd pieszo do Próchnówka. Po drodze żywej duszy (ale za to smaczne były te jabłka z dzikiego sadu w drodze do stanicy). Wtedy już był z nami Pajda, który dołączył do 29DH po akcji letniej. I znów 29DH z 9ŚDH do spółki. Na „2-gą belkę” dostaliśmy do posprzątania hangar, który przypominał stajnię Augiasza. Pomogli nam wtedy starsi koledzy – Ławka, Mechu, Lechu i Pelikan. Do kronik wpisuje się słynne powiedzenie Mecha – „broń XXI wieku, nasączona kwasem śmierci”. Kto pamięta, ten wie o co chodzi. Podczas tego biwaku niefortunnie wpadłem do betonowego korytka, pełnego jakichś rozpuszczlaników, zgniłych obierek, pozostałych po akcji letniej i sam nie wiem jakiego jeszcze badziewia. W tym samym czasie rozgrywał się dramat druha Hipolita...

1995 grudzień – Rajd Mikołajkowy w Chodzieży. Ach co to był za rajd!!! Wygraliśmy go (mówiąc to mam na myśli 29DH), za co w nagrodę dostaliśmy 6 par czarnych opinaczy wojskowych.

1996 zima – biwak zimowy w Łubowie koło Gniezna. Na biwaku tradycyjnie 9ŚDH plus faceci (jeśli można tak mówić o dzieciakach z 7 klasy) z 29DH. Słynna „Oberża” i alarmy przeciwpożarowe śp.dh Tomka Bajora. Do tego bieganie po łóżkach piętrowych i wycieczka do Gniezna. Była wtedy dość sroga zima, bo gile w nosie zamarzały podczas biegu harcerskiego !!! Ach! Byłbym zapomniał – wówczas powstał „Kraczny blues”.

1996 obchody 50-lecia SP2 – wystawialiśmy wtedy kącik harcerski z honorową wartą na pierwszym piętrze.

1996 kwiecień – Rajd Dreptuś (Kaczory – Chodzież). Rajd ten można nazwać upadkiem 29DH, bo po nim 29DH się rozpadła. Ale po kolei. Rajd był bardzo dobrze zorganizowany, chociaż nie cieszył się dużą frekwencją. Z tego co kojarzę były wtedy może 3-4 drużyny. KI z Poznania (jak się później okazało jeden z uczestników – Mikołaj Sobczak był moim wykładowcą na studiach), drużyna survivalowa ze Wschowy (Rumun, Fazi, Dyzio i Siwy), 29DH i organizatorzy. Zwiedzaliśmy wtedy oczyszczalnię ścieków Farmutilu i jak zwykle bawiliśmy się świetnie. Drugiego dnia nocowaliśmy w Chodzieży i nawiązywaliśmy bliższe relacje z drużyną ze Wschowy. Stąd też wzięły się początki 2DH (początkowo survivalowej bez numeru, później proobronnej z numerem drużyny „Zespół Testatorów”).

Po rajdzie nastąpił rozłam 29DH (bodajże istniała nadal, prowadzona przez Bacę – typowo żeńska drużyna) i Hipolit z naszą czwórką (Pajda, Marycha, Przemo i ja) utworzyliśmy nowy rozdział w dziejach II Szczepu. Ogłoszony został nabór do nowej drużyny, a dalsze kaptowanie kontynuowane było podczas akcji letniej.

1996 czerwiec – biwak w Zdbicach. Spaliśmy wtedy przy kominku. Na biwaku obecne były nowo powstała drużyna bez nazwy i numeru o skłonnosciach militarno-survivalowych, 9ŚDH i 10(?) DH prowadzona przez śp.dh Tomka Bajora. Na tym biwaku rozciągnieta została słynna lina, po której mieliśmy się wspinać. Do jej naciągnięcia użyto Wartburga Putasa, a skutkiem tego był wybity bark dh. Pióro. Odbył się też dość ciężki bieg harcerski (w porównaniu z tymi, w ktorych dotychczas uczestniczyliśmy). Punkt kontrolny, na którym Bacha stała w wodzie po pas w mundurku i trzeba było jej się zameldować również wchodzać całym do wody, zwijanie koca, którym dh Hipolit następnie rzucał w drzewo, sprawdzając czy się nie rozwinie, „granaty” w błocie u dh Ławki, okopywanie się saperką w rowie ppoż u śp. Szeryfa czy wspinanie się i przejście po naciągniętej linie. Do tego codziennie zajęcia z pionierki, gry zespołowe czy realizowanie zadań na sprawność i/lub stopień. Bardzo miły biwak i świetnie zorganizowany.

1996 lato – HAL w Próchnówku. Przez znaczną część obozu padał deszcz, więc nie ma co wspominać. Kanadyjki stały w błocie, a jedyną atrakcją, chociaż bardziej to teraz nazwę szczeniackim wybrykiem było spuszczanie namiotów na podobozach żeglarzy i MOPS-ów. Na obozie nawiązaliśmy dużo kontaktów, które zaowocowały sprowadzeniem nowych członków do późniejszej 2DH. Do czasu przyjęcia nowych członków, drużyna była drużyną całkowicie męską (co niejako szło w parze z specjalnością drużyny). Po wakacjach pojawiły się nowe twarze – Czaman, Kubuś (zwany Adolfem), Iwan, Dagmara i Paulina.

1996 pazdziernik – wyjazd do Lginia do zaprzyjaźnionej drużyny ze Wschowy, poznanej na Rajdzie Dreptuś. W wyjeździe uczestniczyła 29DH (prowadzona przez Bacę), 2DH (Hipolit) i 9ŚDH (Putas) + również jakieś osoby z drużyny śp. Szeryfa. Na biwaku integrowaliśmy się z drużyną ze Wschowy, przeprawialiśmy przez rzekę, gotowaliśmy kukurydzę pastewną, po tym jak się skończyło wspólne jedzenie (a skończyło dosyć szybko), a niektórzy nawet robili za zwierzynę dla pobliskich myśliwych („sarna, padnij!”). Wracająć do domu, spóźniliśmy się na autobus z Lginia do Wschowy (było przestawienie czasu na zimowy) i musieliśmy pieszo lub stopem pokonywać 16km do stacji kolejowej. Wyjazd jak najbardziej udany.

W międzyczasie dh Hipolit wyjechał do pracy za granicę i zmuszony byłem (jako przyboczny) do samodzielnego prowadzenia 2DH. Wtedy też część 9ŚDH zaczęła przechodzić do 2DH, która miała się stać drużyną starszoharcerską łączącą ludzi z obu jednostek. Prze krótki czas również trzon 29DH (3-4 dziewczyny) trafił do 2DH.

1997 wiosna – biwak w Strącznie i następujący po nim rajd Tuptuś (organizowany przez II Szczep) w Wałczu. Podczas biwaku odbył się bieg, będący próbą starszoharcerską. Uczestniczyła w nim Daria, Serek, ja i Marycha. Bieg był przygotowany przez Hipolita i Zaciera. Opis trasy był był pełen niedomówień i niejasności. Tworzyło to niepowtarzalny klimat, jakoże trasa prowadziła brzegiem jeziora (bunkry!!!), a my nie mieliśmy żadnego źródła światła poza księżycem.
Po biwaku obstawialiśmy rajd Tuptuś, w którym uczestniczyły różne drużyny Hufca Piła, głównie z IV Szczepu. Zwiedzliśmy też słynną „Czapę Hitlera”.


W tym momencie chciałbym zakończyć, gdyż moja dalsza działalność w harcerstwie została zawieszona na pewien okres z przyczyn osobistych i nie kojarzę zbyt dobrze co się wtedy działo. Uczestniczyłem jeszcze w akcjach letnich 1999’ i 2000’ w Prochnowku, zlocie hufca w Strącznie (chyba też rok 1999) byłem na obozie w Ptuszy (gdzie Grajek sobie przetarł dłoń zjeżdzająć na linie), manewrach w Poznaniu (które miały być rajdem) i zlocie starszoharcerskim w Gnieźnie. Byłem też na słynnym rajdzie w Skierniewicach (które miejsce wtedy zajęliśmy?), na którym odbyły się Mistrzostwa Polski Harcerzy w Paintballu (rok 2003 lub 2004). Dość wymienić jeszcze Rajd Zimowy w 1999 lub 2000 roku w Złotowie, na który pojechaliśmy we dwójkę z Przemem i go wygraliśmy. Jeśli ktoś się czuje na siłach niech zajmie się historią II Szczepu po roku 1997, wszak dużo się od tego czasu wydarzyło. Ja, będąc członkiem KI „Pozor Vlak” ucząc się, a później studiując z doskoku starałem się wspierać działania naszego szczepu, nie zawsze mogąc być na bieżąco z tym co działo się w drużynach. Poniżej przytoczę kilka przezwisk ludzi, którzy przetoczyli się przez II Szczep w latach o których wspomniałem powyżej:

(kolejność zupełnie przypadkowa): Putas, Pióro, Hipolit, Wafel, Zacier, Gładki, Jadaczka, Ławka, Pelikan, Zdzicha, Mechu, Serek, Pajda, Marycha, Przemo, Tołdi, Ola, Malina, Szeryf, Daria, Bacha, Monisia, Chrzanowa, Maryja, Głowa, Kaśka, Sakus, Iwan, Adolf, Czaman, Krzywy, Valdi, Estera, Baca, ..., ???

Jeszcze krótko o harcówce: od zawsze mieliśmy problem z harcówką – najpierw spotykaliśmy się w sali od plastyki w SP2, później na boisku, następnie dostaliśmy harcówkę w piwnicy SP2 (na końcu korytarza) i to był rarytas – prawdziwa harcówka, ale na krótko, bo dyrektor ją nam odebrał. Później tymczasowo w Klubie Garnizonowym współdzieliliśmy harcówkę z 9ŚDH, która też była niczego sobie. Dalej była harcówka w Komendzie Hufca i przy wartowni CSSC-S.

Uwaga! Powyższe moje opracowanie jest całkowicie subiektywne, a wymienienie osób tworzących historię II Szczepu z imienia, nazwiska czy przezwiska ma jedynie charakter informacyjny i nie jest kompletne. Wszelkie uwagi i sugestie pomocne przy zapełnieniu luk w moim opisie – mile widziane! Razz


Ostatnio zmieniony przez gladov dnia Czw 22:39, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Historia II Szczepu
Forum II Szczep ZHP Strona Główna -> II SZCZEP WCZORAJ I DZIŚ
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin